30 sierpnia, 2023
Co dziś pozostało po szlacheckiej formacji społecznej w Polsce i po demokracji
szlacheckiej? Co wiemy o tradycjach demokratycznych polskiej szlachty? Na te pytania w swoim artykule odpowiada profesor Mirosław Matyja.
Dla wielu Polek i Polaków, szczególnie tych, którzy wychowali się i swoje wykształcenie zdobyli w okresie reżimu komunistycznego, polska szlachta jest zdegenerowaną formacją społeczną. Dla większości tej grupy wiekowej szlachta to warstwa społeczeństwa, która przyczyniła się do wielokrotnego upadku Rzeczypospolitej i która charakteryzowała się głupotą, łakomstwem, korupcją, uciskaniem chłopów pańszczyźnianych i nadużywaniem zasady liberum veto.
Natomiast dla postkomunistycznej generacji Polaków szlachta jest albo nieznana, albo łączona jedynie z powieściami Henryka Sienkiewicza, miodem pitnym i restauracjami, nazwanymi przez ich właścicieli «szlacheckimi».
Krótko mówiąc, Polacy z reguły nie uznają szlachty, nie znają jej obyczajów i tradycji i odcinają się – mniej lub bardziej dobrowolnie -od jej historii. Szkoda, bo szlachta to kilka wieków historii Rzeczypospolitej.
Sejmiki ziemskie i Sejm walny
Proces decyzyjny w ramach demokracji szlacheckiej dokonywał się bezpośrednio w ramach zjazdów szlachty w ówczesnych województwach. Zjazdy te, zwane powszechnie sejmikami szlacheckimi, zwoływano począwszy od końca XIV wieku. W ten sposób wszyscy szlachcice mogli brać czynny udział w bezpośrednim i wiążącym podejmowaniu decyzji w kwestiach dotyczących ich regionu, a także państwa. Każdy szlachcic danej ziemi/województwa miał prawo wziąć udział w obradach i zabrać na nich głos. Był to więc sposób rządzenia województwem/samorządem, który określam mianem elitarnej demokracji bezpośredniej. Elitarnej, bowiem chłopi byli na mocy ówczesnego prawa wykluczeni z procesu polityczno-decyzyjnego. Coraz większe znaczenie szlachty w życiu społeczno-politycznym i gospodarczym Rzeczpospolitej sprawiło, że królowie zdecydowali się z czasem zapraszać jej przedstawicieli na wspólne obrady zwane sejmem walnym. I tak, od połowy XV wieku sejmiki zaczęły wysyłać swych przedstawicieli – posłów – na sejm walny.
Istniało kilka rodzajów sejmików szlacheckich, które warto tu wymienić.
Sejmiki przedsejmowe zwoływane były na niecałe 2 miesiące przed sejmem walnym i wybierano na nich – według ordynacji większościowej – od 2 do 6 posłów do tego organu. Jednocześnie opracowywano instrukcje poselskie tj. stanowisko przed obradami sejmu walnego. Sejmik, wybierając posła, formułował instrukcję dla niego, określając tym samym granice jego działania na sejmie walnym. Mógł w nich warunkować swą zgodę dla uchwał sejmowych od przyjęcia swych postulatów lub dawać posłowi swobodę działania. Trzeba tu zaznaczyć, że poseł, który działał sprzecznie z instrukcją, nie był karany – jedyną konsekwencją było niewybieranie go następnym razem.
Na sejmikach relacyjnych wysłuchiwano sprawozdań posłów z obrad sejmu walnego i decydowano o przyłączeniu się do podjętych na tych obradach decyzji.
Z kolei na sejmikach deputackich wybierano deputatów/przedstawicieli szlachty do Trybunału Koronnego i Litewskiego.
Kwestie podatkowe, ekonomiczne, poniekąd nawet ustrojowe omawiane były na sejmikach gospodarczych.
Sejmik elekcyjny wybierał kandydatów na wakujące urzędy państwowe w Królestwie Polskim i w Wielkim Księstwie Litewskim.
I wreszcie sejmiki kapturowe, zwoływane od 1572r., zawiązywały konfederacje i powoływały sądy kapturowe podczas bezkrólewia.
Aktywność sejmików dotyczyła jednak najczęściej „spraw przyziemnych”. Szlachta zajmowała się na przykład budową i remontami dróg i mostów oraz przepraw przez rzeki, utrzymaniem porządku w miastach, kwestią bezpieczeństwa kupców i podróżnych oraz nierzadko pomagała finansowo poszkodowanym w pożarach i nieurodzajach. Kwestie te, omawiane na sejmikach, miały więc zdecydowanie charakter samorządowy i były rozwiązywane oddolnie i bezpośrednio.
Ówczesny system polityczny w Rzeczpospolitej miał więc lokalnie charakter bezpośredni, natomiast na szczeblu państwowym dominował ustrój przedstawicielski.
Sejm walny składał się, podobnie jak obecnie, z dwóch izb: izby poselskiej i senatu. Król obradował wspólnie z najwyższymi urzędnikami, czyli senatorami, natomiast posłowie zasiadali w osobnej izbie, a ich pracą kierował wybierany marszałek poselski. Dopiero pod koniec obrad trzy stany obradujące: posłowie, senatorowie i król schodzili się do wspólnej izby, aby razem uchwalić zaproponowane i spisane wcześniej przez posłów prawa. Charakterystyczne dla sejmu walnego, który obradował nawet do kilku tygodni, było podejmowanie decyzji na zasadzie jednomyślności. Po zakończeniu obrad sejmowych posłowie byli zobowiązani zdać sprawozdanie szlachcie swojego regionu z tego, co zostało uchwalone na sejmie walnym (sejmiki relacyjne).
Liberum veto
Sposób rządzenia państwem, który wykształcił się w Rzeczpospolitej w XV‑XVI wieku jest nazywany powszechnie demokracją szlachecką. Szlachta poprzez sejmiki i sejm walny wpływała na najważniejsze decyzje w sprawach państwa, natomiast król bez zgody stanu szlacheckiego nie mógł podjąć żadnych ważnych decyzji.
W polskim sejmie obowiązywała wspomniana wcześniej zasada jednomyślności. Aby jakieś nowe prawo mogło zostać przyjęte, wszyscy posłowie/reprezentanci szlachty musieli się na nie zgodzić. Oznaczało to jednocześnie, że jeden poseł mógł sprzeciwić się ustaleniu każdego prawa. Zasadę tę nazywano liberum veto, czyli zasadą wolnego głosu. Niektórzy historycy błędnie interpretują tę zasadę jako widzimisię pojedynczych posłów. Nie wolno jednak zapominać o tym, że każdy szlachecki poseł reprezentował interesy swojego województwa, a między województwami istniały rozbieżności w kreowaniu polityki finansowej, podatkowej, obronnej, różnice interesów w ramach polityki zagranicznej itp. To z kolei generowało lobbying i konflikty interesów na sejmie walnym. Nierzadko więc liberum veto zabezpieczało interesy mniejszości i pełniło pośrednio funkcję kontrolną w stosunku do władzy królewskiej. Współcześnie instrument ten nazywamy potocznie wetem obywatelskim lub ludowym, z tą różnicą, że obecnie ta forma protestu w ramach demokracji bezpośredniej musi zostać przegłosowana w ramach referendum.
Osiągnięcia polskiej szlachty
Niepodważalnym i koronnym sukcesem polskiej szlachty była likwidacja zakonu krzyżackiego i przejęcie kontroli nad ich ziemiami przez Polskę.
Od końca XIV wieku pozycja szlachty polskiej rosła, co związane było z przywilejem koszyckim z 1374 roku, na mocy którego szlachta zyskiwała wpływ na wybór następcy tronu. W zamian władca zobowiązywał się, poprzez nie nadawanie żadnej z istotnych godności i zaszczytów „przybyszom i obcym, lecz tylko mieszkańcom ziem królestwa”, do zagwarantowania niepodległości i całości królestwa nie tylko samej szlachcie, ale również całemu narodowi polskiemu.
Bardzo istotny jest fakt, że szlachta i arystokracja posiadały monopol władzy ustawodawczej. Jak wcześniej wspomniano, sejmiki szlacheckie wybierały posłów do sejmu krajowego – tzw. izby poselskiej, która obok senatu była głównym ośrodkiem prawodawstwa Rzeczpospolitej. Znaczenie obu izb zostało potwierdzone przez konstytucję Nihil novi z 1505 r. uznającą, że „nic nowego nie może być postanowionym” bez zgody sejmu i senatu. To właśnie ta zasada została uznana za podstawę demokracji szlacheckiej. Stąd też wywodzi się słynne i popularne powiedzenie: „nic o nas bez nas”.
Po dojściu do skutku unii polsko-litewskiej w 1569 r. ogólna liczba szlachty wynosiła około pół miliona osób. Było to ok. 7% całego społeczeństwa polskiego i litewskiego, natomiast. w XVIII wieku odsetek ten sięgnął nawet 10%. Obiektywnie wydaje się, że to niewielka liczba, niemniej jednak była ona wystarczająca, aby poważnie ograniczyć władzę królewską. Stąd wywodzi się kolejne znane powiedzenie, określające monarchę nie jako kogoś “ponadziemskiego”, lecz tylko „pierwszego między równymi”.
Porównajmy sytuację Rzeczypospolitej w XVI i XVII wieku z resztą Europy tamtego okresu. Otóż, w innych państwach europejskich wykształciły się w tym okresie rządy monarchistyczno-absolutystyczne. Polska jawiła się na tym tle jako sfera demokracji i wolności. Co prawda elitarnej demokracji w ramach jednej formacji społecznej, ale demokracji, która przecież w innych państwach była wówczas zupełnie nieznana.
Generalnie koniec świetności szlachty przypada na XVIII wiek, a jej ostateczny upadek wiążemy z Konstytucją Marcową z 1921 roku.
Szlachta wywarła więc piętno na rozwój i tradycję Państwa Polskiego – przez kilka wieków była jego nośnikiem i kształtowała system polityczno-społeczny i gospodarczy Rzeczpospolitej, a państwa ościenne spoglądały z podziwem na kształt polskiego ustroju politycznego.
Konkluzja
A co dziś pozostało po szlacheckiej formacji społecznej w Polsce? Co pozostało po demokracji szlacheckiej? Co wiemy o tradycjach demokratycznych polskiej szlachty? Czy nawiązujemy, łącznie z naszymi rządzącymi, do tych tradycji?
Ustrój demokracji szlacheckiej w Polsce nie był z pewnością idealny, ale w ówczesnych czasach na pewno godny pozazdroszczenia i naśladowania w Europie.
Jest bardzo prawdopodobne, że polskie tradycje szlacheckie wpłynęły na światopogląd polityczny szwajcarskiego filozofa Jacquesa Rousseau – orędownika zasad ustrojowych I Rzeczpospolitej. Rousseau twierdził, że ustrój polityczny kształtuje cechy moralne obywateli i w tym kontekście wysoko oceniał charakter Polaków. Ten sam Rousseau przyczynił się do rozwoju demokracji bezpośredniej w Szwajcarii, przyglądając się między innymi polskim doświadczeniom w ramach demokracji szlacheckiej.
Ciekawe, że inne państwa na starym kontynencie nawiązują konsekwentnie do swoich historycznych tradycji. Austriacy tęsknią za Habsburgami, Francuzi i Hiszpanie kultywują tradycje dynastii Bourbonów, Włosi są dumni ze swoich tradycji rzymskich, itd. A Polacy? No cóż, Stanisław Jachowicz miał niestety rację, pisząc: “cudze chwalicie, swego nie znacie – sami nie wiecie, co posiadacie”.
W ostatnich miesiącach podjęty został intensywnie w Polsce temat demokracji bezpośredniej. Z pewnością nie możemy współczesnej wersji tego typu demokracji opierać jeden do jednego na dawnej demokracji szlacheckiej. Tradycja polskiej szlachty pokazuje jednak, że nie zaczynamy tu, historycznie rzecz biorąc, od zera. Może w tym kontekście warto byłoby nawiązać do tej tradycji?
prof. Mirosław Matyja, koordynator merytoryczny Instytutu Demokracji Bezpośredniej.